Witajcie serdecznie!
Naszło mnie na optymistyczny haft kwiatowy, więc poniżej możecie zerknąć na Słoneczniki, nad którymi właśnie pracuję:
Natomiast nawiązując do tytułu posta, chciałam pokazać wam niesamowitą przygodę jaką serwują Emiraty swoim kinomanom. Są kina, które łączą przyjemność oglądania filmu z jedzeniem (prawie jak w domu :D). Fotele są tam większe i rozkładają się niemalże do pozycji leżącej, a w trakcie filmu obsługa serwuje nam trzydaniowe menu (które wcześniej wybieramy sobie z karty wielu, wielu dań). Do tego kawka i soki. Tutaj mój deser, jakim były naleśniki z nutellą i białą czekoladą:
Na przystawkę łosoś z rukolą i chyba ogórkiem, ale już nie pamiętam, a obok kurczakowe przekąski w sosie teryaki.
Danie główne to burger a dla mnie wegetariański zestaw makaronu w pesto z buraczkami
Filmy w Emiratach ogląda się w oryginalnej wersji językowej, my chodzimy na Hollywood'skie produkcje, natomiast napisy są zawsze po arabsku i po francusku (ciekawe, prawda? wielu arabów mówi też w tym języku, np. z Libanu, Tunezji, Libii, Maroko). A poniżej miejsce oczekiwania w łazience ;)
Tutaj ujęcie typowej przydrożnej roślinności (oczywiście nic samo nie rośnie, wszystko ktoś projektuje, włącznie z systemem nawadniania, bo niepielęgnowane rośliny padłyby w mig)
Tak jeszcze świątecznie przystrojony był sklep (galeria handlowa)
A tak witaliśmy Nowy Rok
Tutaj mój śpioch. Niestety już samotny, jego siostrę pożegnaliśmy 2.5 miesiąca temu :(Pozdrawiam gorąco!