Mój haft podróżniczy. Przejechał ze mną od zaśnieżonej Szwajcarii i Lichtensteinu w lutym, poprzez wietrzną kwietniową Maltę, aż do słonecznej Teneryfy w październiku. Jego dziubanie zajęło mi prawie rok. Ale doczekał się i dostał ładną oprawę. Oto on:
7 komentarzy:
Magicznie wygląda ;-) dobrze ,ze się doczekal finalu! ;-)
ŚLICZNY ZIMOWY OBRAZEK, A TYCH PODRÓŻY ZAZDROSZCZĘ....troszeczkę!Wszystkiego dobrego w kroczącym już 2016 roku życzę i pozdrawiam pięknie!
Bardzo dziękuję za podpowiedź, odnośnie firmy z jakiej hafcik pochodzi:)
Twój kościółek...wygląda przepięknie.Bajkowa sceneria:)
Pozdrawiam:)
Piękny! Bardzo lubię ten wzór, mam do niego duży sentyment. Haftowałam go dwa razy :D
Śliczny zimowy obrazek, życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku, pozdrawiam:)
Zyjesz! Hura! :)
Kocham takie klimaty :) Piękna praca.
Prześlij komentarz