Niedawno dostałam zaproszenie na wesele. Niby nic wielkiego, ale w Emiratach niewiele osób doznaje pewnego rodzaju zaszczytu w uczestniczeniu w ceremonii weselnej lokalnych rodzin. Okazało się że moja koleżanka z pracy jest świadkową na ślubie brata i zaprosiła mnie żebym mogła świętować z nimi.
Na co dzień moja znajoma ubiera się w klasyczny strój kobiety z tych stron, czyli w czarną abaję (abaya to luźna tunika z przewiewnego materiału, najczęściej czarna, może być jedwabna lub z innego lejącego się materiału, może być prosta bez wzorów lub bogato haftowana z dopinkami symbolizującymi islamskie breloczki szczęścia; do tego stroju 99% Emiratek nosi szejlę (sheila) zakrywającą włosy, czasem obwiązując szyję a czasem zakrywającą jedynie połowę włosów - zależnie od stopnia konserwatywnego podejścia do wyglądu osoby to noszącej). Cechą charakterystyczną stroju jest też zapach - służba (najczęściej Emiratczycy są tak bogaci że mają przynajmniej 1 służącą, kucharza, kierowcę i ogrodnika) przygotowuje strój w specjalny sposób okadzając oudem przez długi czas abaję i kandurę (męski strój, najczęściej biały, ale zimą też granatowy oraz ciemnoszary). Oud to najsłynniejsza nuta tworząca arabskie perfumy pochodząca z konarów drzewa agarowego. Jest on warty półtora razy więcej niż złoto, a dzięki niemu arabski zapach utrzymuje się na skórze znacznie dłużej, bo nawet do 12 godzin.
Wracając do czarnego worka (jak ja to nazywam ;)). W toalecie często można zobaczyć jak Emiratki zdejmują swoje abaje żeby się uczesać i skorzystać z łazienki, więc można zerknąć na ich ciuchy pod spodem. Niektóre noszą dresy, inne t-shirt z jeansami, jeszcze inne piękne bogato zdobione suknie. Do tego noszą często klapeczki albo obłędne szpilki (to jedyne co wystaje spod abaji, więc ten i ów może sobie co nieco wyobrazić o posiadaczce takich pantofli).
Natomiast na weselu koleżanka była nie do poznania - suknia odkrywała jej ramiona a była jak z bajki Piękna i Bestia, cała złota z cekinami aż biła po oczach! Pewnie teraz chciałybyście zobaczyć jak ta niesamowita suknia balowa wyglądała. Niestety was rozczaruję. Emiratki bardzo cenią sobie prywatność. Dlatego tuż po wstępie na salę balową upewniono się że każda komórka siedzi w specjalnym etui wypożyczonym uczestniczkom na czas wesela. Etui pozwalało widzieć ekran, ale nie odbierało dotyku więc nic nie można było poklikać czyli żadnej fotki czy filmu!
Sala wynajęta była na ok.300 pań (wesela Emirackie nie są koedukacyjne). Stoliki ustawiono po dwóch stronach przejścia, którędy szła panna młoda ku estradzie. Jednak zanim ona się pojawiła, jadłyśmy z koleżankami zimne zakąski oraz popijałyśmy soki, wodę i arabską kawę z kardamonem (żadnego alkoholu). Wzdłuż przejścia przechodziła pani jak z karnawału w Brazylii z pióropuszem z tyłu, natomiast z przodu niosła tacę z wyborem ok.10 znanych perfum, gdyby któraś z uczestniczek wesela chciała się odświeżyć. W międzyczasie szalała d-j'ka z arabskimi miksami muzycznymi, kamera kręciła ujęcia a fotografka robiła zdjęcia. Cała obsługa była żeńska.
Po około 3 godzinach głównym przejściem przeszła panna młoda w białej sukni, a żeńska część rodziny rzucała jej banknoty do stóp (nie ryż ani grosiki, zanotowałam wzrokiem że były to banknoty co najmniej 500 dirhamowe=500 zł a czasem 1000 dirhamowe, bo takie tu mamy nominały na banknotach). Wtedy też wjechały ciepłe dania (tradycyjne jedzenie jest dość mdłe i niezbyt trafia w smak osób na to nieprzygotowanych, tj mi się kojarzyło z rozgotowanym jedzeniem podawanym chorym na żołądek, o konsystencji kleiku a wyglądzie szarej brei). Po posiłku nastąpił koniec muzyki, wszystkie panie się okryły w swoje czarne szaty i weszli najbliżsi rodzinie mężczyźni którzy weselili się kilka godzin wcześniej w tym samym budynku lecz z wejściem z innej strony. Wtedy również panna młoda przykryła sobie białą chustą całą twarz. Porobili sobie zdjęcia i... koniec wesela.
No, uff, mam nadzieję że relacja się podobała :) A tu motyl z backstichami:
9 komentarzy:
Ciekawa opowiesc jak z innej bajki ,z pewnoscia bylo to fajne przezycie :)
Motylek oczywiscie przepiekny :)
Poz.Dana
Super się czyta takie opowieści. Niesamowite, że miałaś okazję być na takim weselu. Ciekawe doświadczenie :)
Pozdrawiam eZoja (Ania)
Bardzo ciekawa i dokładna relacja, szkoda, że bez fotek, no ale co zrobić, co kraj to obyczaj. Ja to czasem nawet chętnie bym u nas też wprowadziła zakaz pstrykania przez wszystkich bez opamiętania, bo niekiedy dochodzi do absurdalnych sytuacji, a druga rzecz to ja sama nie lubię jak mnie ktoś obfotografowuje bez pytania. Fajnie poczytać o tych strojach Emiratek, może czasem napisz też więcej o ich codziennym życiu, nauce i pracy, wychowaniu dzieci, spędzaniu wolnego czasu, relacjach z mężczyznami i obcokrajowcami. Dla nas to egzotyka, a fajnie jest poznać takie szczegóły bezpośrednio od kogoś, kto tam mieszka :).
Motylek cudny, wyraźnie ożył dzięki backstitchom :)
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Twoją relację z tego wesela.Szkoda,że nie ma zdjęć:)A motylek wygląda obłędnie:)Pozdrawiam
Przyszłam zobaczyc pięknego motyla a tymczasem przeczytałam opowiesc z innego świata i zwyczajów :) dzieki za uchylenia rabka tajemnicy.
Wow,niesamowita relacja, świetnie się to czytało! Motylek przepiękny☺ Dziękuję za miłą wizytę u mnie, obserwuję i pozdrawiam☺
Motyl super! Poznalam, bo podobaja mi sie wszystkie 3 z tej serii :)
Dzieki za opis wesela, fajnie ze dobrze sie bawilas. Szkoda tylko ze zero zdjec, ale taka kultura ;)
Karteczka jest prześliczna, jak wszystkie z tej serii. :)
Wybaczmy, że bez zdjęć, aczkolwiek żałujemy, no i dziękujemy za opis weselicha :)
Bardzo ciekawa relacja. Zaskoczyl mnie fragment o tamtejszej kuchni - byłam przekonana, że jest mocno doprawiona. Podoba mi się pomysł z komórkami. Nie rozumiem, dlaczego u nas, mimo że na prawie na wszystkich weselach jest fotograf i kamerzysta, ludzie i tak robią zdjęcia telefonami.
Prześlij komentarz