czwartek, 28 kwietnia 2016

Dubaj i Emiraty - co zwiedziłam w moim nowym miejscu zamieszkania

W lutym płynęliśmy drewnianą łódką przez Marinę w Dubaju, podczas rejsu mieliśmy zapewnione jedzenie w stylu hinduskim i muzykę, a pod koniec zatańczył dla nas Derwisz :) Poniżej Marina nocą :


 Mój kotek, Danio był zrozpaczony że w lutym temperatury sięgały aż 40 st! Widoczek z okna sypialni (duuużo piachu, a kot pewnie myśli że to taka wielka kuweta) :
 Tu z kolei drugi kot, Diva, też się załapał. Diva jest dość skryta i siedzi za dnia w pościeli, myśli że jej nie widać ;)
 Na początku marca wybraliśmy się do Ajmanu, nieopodal Dubaju (kolejny emirat). Byliśmy zaproszeni z męża pracy do hotelu Kempiński 5* :))))
 Mieli tam własną plażę, z której nie omieszkałam nie skorzystać :D

 Tu widoczek z salonu mojego mieszkania, nawet troszkę zieleni się przebija, bo to osiedle golfowe.
 Tutaj kolejny emirat, Sharjah, najbardziej konserwatywny, całkowity zakaz posiadania alkoholu, krzywo też patrzą na trzymanie się za ręce (ale tylko kobiet i mężczyzn, bo jak sami faceci się trzymają to jest OK, bo uważa się ich za najlepszych przyjaciół - choć homoseksualizm karany jest śmiercią- ale faceci lubią tu się dotykać nawzajem, przejaw dobrych kontaktów ;) ). Ten budynek to chyba Izba Handlowa.
 Pewnego razu wybraliśmy się do Global Village, to takie miejsce gdzie wystawiają się różne kraje, może nie wszystkie (np. z  Europy były Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy), ale każde państwo ma swój budynek który je charakteryzuje. Np. Włochy miały kamienicę z Wenecji. Ale w środku niestety nie było oddanego charakteru danego kraju, raczej badziewie z Chin (które nomen omen też się wystawiały). Wszędzie plastik, arabskie sukienki w kiepskim wydaniu, kadzidła które lubię, ale po pewnym czasie rozbolała mnie od nich głowa, świeże soki, kebaby i szałarmy, no i mnóstwo lokalnych (bo w Dubaju na codzień rzadko można ich dostrzec, więcej jest europejczyków, amerykanów i australijczyków, a przeważają ludzie z Indii, Pakistanu, Bandgladeszu, Malezji i Filipin). Prócz tego w Global Village jest wesołe miasteczko, ale jako że nie przepadam za takimi atrakcjami, to nie poszliśmy w tamto miejsce. Zresztą całość jest ogromna, zwiedziliśmy przez 3h może połowę...



 Znane sieci gastronomiczne mają oczywiście swoje odpowiedniki w języku arabskim...

 A supermarkety to często małe dzieła sztuki, mają zachęcić do jak najdłuższego w nich pobytu, co nie jest trudne gdy temperatura na zewnątrz przekracza 40 st a w środku jest klima... :D




 Następny emirat - Fujairah - położony nad innym morzem niż Dubaj (tam zatoka Perska), tutaj zatoka Omańska. Łagodniejszy klimat, więcej zieleni.



Dużo zwiedzamy, więc na razie nie ma wiele czasu na hafty :)) Ale może niedługo coś wrzucę.

środa, 6 kwietnia 2016

orchidea numer 3 czyli Kościółek zimą o zmierzchu

Kolejna odsłona Orchidei, spokojnie, nie mam dwunastu więc nie będę umieszczać raz w miesiącu kolejnej orchidei. Ale na razie tak się złożyło :D 
Co do ilości nitek, starałam się tym razem bardziej oszczędnie gospodarować muliną dołączoną do zestawu ale i tak jeden kolor skończył się przed czasem :P
Efekt kolorystyczny podoba mi się bardziej niż ten, który pokazywałam w marcu. Lepiej też prezentuje się on w ramce, która pochodzi z zestawu.
Dziękuję za świąteczne życzenia pod poprzednim postem!







Żeby mniej mylić się w hafcie kupiłam sobie kredki i kolorowałam te pola, które już wyhaftowałam i powiem wam że nawet działa a do tego mam przedsmak kolorowanek, zamierzam kupić sobie jedną żeby zobaczyć czy faktycznie mają działanie terapeutyczne i relaksujące.

A tu cudowne kolorowe ptaszki z Dubai Mall, jest tam wielkie akwarium i zoo gdzie udało mi się zrobić te śliczne ćwierkawki.