poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Boliłapka

Od kilkunastu dni nie haftuję, bo w trakcie haftowania boli mnie kostka dłoni 4 i 5 palca a potem (najczęściej po nocy, bo haftuję wieczorem w łóżku) mam mrowienie od ramienia do nadgarstka i zmniejszone czucie w prawej ręce, do tego chwyt nie tak mocny jak zawsze... Na razie nie wiem na jak długo ta przerwa, ale pokażę co do tej pory się wyhaftowało.


Jak widać mulina różnych kolorów w zestawie się kończy, i nie ściemniam :) Możliwe że haftuję nieefektywnie zużywając nici tam, gdzie nie potrzeba, ale co zrobić..? :)

PS. Czy któraś z was też miała problemy z łapką po haftowaniu? Wcale jej nie przetrenowałam więc zastanawiam się co jest.. :((((

czwartek, 28 lipca 2016

Zakładka Bucilla Bookmarks Inspired by Nature - ptaszyna

Dłubałam i dłubałam, ale w końcu zakładka powstała (podszyta z tyłu zielonym filcem). Żeby nie było, że tylko to tak się tworzyło, bo w międzyczasie maluję obraz (mam już połowę) oraz zaczęłam kolejną zimową Orchideę (z kościółkiem, a jakże!).


A poza tym, to jest strasznie gorąco. Temperatury w PL to pryszcz. Tu jak przywieje mgłę z piachem to odczuwalna temperatura sięga 70 st C! Jest wtedy bardzo mała widoczność a wyjście w taką pogodę jest jak odwiedzenie łaźni parowej!


Wielbłąd na wolności, uwielbiam ten widok!


Moje dzielne koty znoszą upał w spokoju klimatyzowanego apartamentu :)


A tutaj troszkę smaczków z Emiratów :
kierownice niektórych samochodów są obszyte wstrętnym futrem, żeby się nie nagrzewała, ble

Zaręczyny po hindusku, zostaliśmy zaproszeni do 5* hotelu na zaręczyny, oczywiście ślub i wesele dopiero później (za pół roku) ale koszt takiej imprezy pomnóżcie x3! Zwróćcie uwagę na suknie!




Widoki z okna moich znajomych (38 piętro)


A tu śliczny tort zrobiony przez moją koleżankę, własnoręcznie ulepione z marcepanu świnki i do tego pokolorowane specjalnym barwnikiem :) Rewelacja, prawda?

sobota, 18 czerwca 2016

Sentymentalny Paryż...

Nadszedł ten czas, kiedy trzeba pożegnać starego przyjaciela... Ale jest to miłe, gdyż teraz będzie on się prezentował w ramce, a nie na tamborku :))) Czy wiecie, że mój początek z wieżą w Paryżu sięga listopada 2012 roku? Aż wstyd że taki UFOK się z niego zrobił, ale zawzięłam się w tym roku i w przerwach małych haftów dziergałam właśnie jego. Do tego dość tematycznie, bo mamy EURO 2016 we Francji, więc jak widać wszystko sprzyjało żebym go dokończyła :)))

W IKEA kupiłam ramkę, która pasuje kolorystycznie do łóżka i oprawiłam dziada. Przy okazji skaleczyłam się w paznokieć (metal z oprawki postanowił wleźć mi za paznokieć) i dlatego nie przykładałam się później za bardzo do idealnego oprawienia, musi wystarczyć na co mi sił starczyło ;) I tak jestem dumna z wyniku, nawet czekałam na mulinę z PL bo tu Ariadny nie mają...

Voila!

niedziela, 29 maja 2016

Creative Minds w Dubaju

Dzięki za życzenia, tort znaleziony w sieci, ja nie przepadam za słodyczami więc za tort posłużyła pizza :)
Dostałam za to wzór, który znalazłam w Creative Minds - jest to spory sklep "artystyczny", bo są tam najróżniejsze rzeczy do robienia makiet, malowania obrazów, filcowania, czego dusza zapragnie. Tylko nie ma białej kanwy ;)





Wzory nie są nowe, są za to dość drogie (jak wszystko w Dubaju, prócz benzyny). Złapałam Bookmarks Inspired by Nature firmy Bucilla za 235 AED (~250 zł). Muliny nieposortowane! :/ I do tego więcej niż przewidzianych sortowników... Ale po moim paryskim UFOKu - którego skończę jak dostanę mulinę Ariadnę z PL (przywiezie koleżanka) za tydzień - będę miała coś kolorowego i uroczego!
 

Co do Dubaju - mój mąż dostał tu pracę w grudniu, a kontrakt podpisał na 2 lata. Więc conajmniej tyle tu będziemy...

sobota, 14 maja 2016

kiedy obecność w Internetach sprawia nam przyjemność?

Kilkakrotnie już miałąm takie przemyślenia odnośnie do tematu dawania czegoś z siebie w ramach obecności w Internecie (Internetach jak to się teraz śmiesznie określa :) )
Zaznaczam że nie narzekam, tylko próbuję sobie dociec skąd czasem mam zniechęcenie blogiem.
Pisząc sobie (niepierwszego już) bloga i pokazując swoje hafciarskie i obrazowe wyczyny, daję coś od siebie Internetom. W imię czego? Hmm. Właśnie. Wiele osób chyba chciałoby móc przejrzeć się w Internetach jak w lustrze Złej Królowej z Królewny Śnieżki i dostać zwrotną odpowiedź : "tak jesteś najpiękniejsza na świecie" (najrówniej haftujesz, masz najciekawsze inspiracje, najlepiej zestawiłaś kompozycję do zdjęcia itp.). Dlatego prócz bloga mam jeszcze FB i tam wrzucam swoje foty z Dubaju (wszak coś innego, niech znajomi lubią! :P ) oraz mam konto na jednym z tematycznych forum i tam czekam na miłe słowa odnośnie do mojej innej pasji :) Oczywiście jak widzę na innych blogach fajne wyczyny innych osób to je chwalę, bo wiem że to dopinguje i sama chciałabym równać w ich stronę (bo wiem że moje dziełka nie zawsze są tak dopracowane jak innych, a grunt to wzorować się na najlepszych! :) )
Ale zastanawiam się czy liczyć na ilość och-ów i ach-ów czy lepiej na jakość lojalnych komentatorów? :) I mimo że fajnie mieć oba, to chyba warto liczyć na swoje zadowolenie z możliwości skorzystania z pokazania się w Internetach i nie udowadnianiu nikomu ani sobie czegoś, co od nas nie zależy (w sumie na tym przecież nie zarabiam-choć obecnie nie mam pracy i siedzę w domu, więc fajnie by było jakby coś z tego przyniosło korzyść finansową, ale nie łudzę się że coś z tego będzie, bo ruch tu mały). Więc tak sobie chcę tym wpisem przypomnieć, że fajnie jest blogować, bo to daje też kopa na pozbywanie się UFOKów, jak na przykład mój Paryż, który mam nadzieję skończyć w maju i go tu wrzucić. Bo chodzi o to żeby sobie uzmysłowić, że przecież haft to fajne hobby i warto do niego zasiadać jak czas pozwoli, bo wtedy chęć sama się nakręca :)

czwartek, 28 kwietnia 2016

Dubaj i Emiraty - co zwiedziłam w moim nowym miejscu zamieszkania

W lutym płynęliśmy drewnianą łódką przez Marinę w Dubaju, podczas rejsu mieliśmy zapewnione jedzenie w stylu hinduskim i muzykę, a pod koniec zatańczył dla nas Derwisz :) Poniżej Marina nocą :


 Mój kotek, Danio był zrozpaczony że w lutym temperatury sięgały aż 40 st! Widoczek z okna sypialni (duuużo piachu, a kot pewnie myśli że to taka wielka kuweta) :
 Tu z kolei drugi kot, Diva, też się załapał. Diva jest dość skryta i siedzi za dnia w pościeli, myśli że jej nie widać ;)
 Na początku marca wybraliśmy się do Ajmanu, nieopodal Dubaju (kolejny emirat). Byliśmy zaproszeni z męża pracy do hotelu Kempiński 5* :))))
 Mieli tam własną plażę, z której nie omieszkałam nie skorzystać :D

 Tu widoczek z salonu mojego mieszkania, nawet troszkę zieleni się przebija, bo to osiedle golfowe.
 Tutaj kolejny emirat, Sharjah, najbardziej konserwatywny, całkowity zakaz posiadania alkoholu, krzywo też patrzą na trzymanie się za ręce (ale tylko kobiet i mężczyzn, bo jak sami faceci się trzymają to jest OK, bo uważa się ich za najlepszych przyjaciół - choć homoseksualizm karany jest śmiercią- ale faceci lubią tu się dotykać nawzajem, przejaw dobrych kontaktów ;) ). Ten budynek to chyba Izba Handlowa.
 Pewnego razu wybraliśmy się do Global Village, to takie miejsce gdzie wystawiają się różne kraje, może nie wszystkie (np. z  Europy były Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy), ale każde państwo ma swój budynek który je charakteryzuje. Np. Włochy miały kamienicę z Wenecji. Ale w środku niestety nie było oddanego charakteru danego kraju, raczej badziewie z Chin (które nomen omen też się wystawiały). Wszędzie plastik, arabskie sukienki w kiepskim wydaniu, kadzidła które lubię, ale po pewnym czasie rozbolała mnie od nich głowa, świeże soki, kebaby i szałarmy, no i mnóstwo lokalnych (bo w Dubaju na codzień rzadko można ich dostrzec, więcej jest europejczyków, amerykanów i australijczyków, a przeważają ludzie z Indii, Pakistanu, Bandgladeszu, Malezji i Filipin). Prócz tego w Global Village jest wesołe miasteczko, ale jako że nie przepadam za takimi atrakcjami, to nie poszliśmy w tamto miejsce. Zresztą całość jest ogromna, zwiedziliśmy przez 3h może połowę...



 Znane sieci gastronomiczne mają oczywiście swoje odpowiedniki w języku arabskim...

 A supermarkety to często małe dzieła sztuki, mają zachęcić do jak najdłuższego w nich pobytu, co nie jest trudne gdy temperatura na zewnątrz przekracza 40 st a w środku jest klima... :D




 Następny emirat - Fujairah - położony nad innym morzem niż Dubaj (tam zatoka Perska), tutaj zatoka Omańska. Łagodniejszy klimat, więcej zieleni.



Dużo zwiedzamy, więc na razie nie ma wiele czasu na hafty :)) Ale może niedługo coś wrzucę.