Bliskie spotkanie drugiego stopnia z needlepointem, zamiast marca, daję kwiecień, bo ta sama kolorystyka obowiązuje :
Uwielbiam tę trójwymiarowość!!!
ps. Jako że dopiero zaczynam, minęły 3 trójkąciki, zanim skapnęłam się że nie podwijałam zawijasków pod pierwszą część obrotu, dlatego tylko 4tego zrobiłam jak należy, a reszty nie prułam, w końcu się uczę i mogę popełniać błędy, prawda? :))) Podoba mi się tak, jak jest :D
Piegucha: ja też kocham tę kolorystykę, więc z góry porzuciłam kolory przewidziane na ten haft!
Minty-lemon: dałam Ci linka w ostatnim Twoim poście do kopalni twórczości needlepointowej
Uwielbiam tę trójwymiarowość!!!
ps. Jako że dopiero zaczynam, minęły 3 trójkąciki, zanim skapnęłam się że nie podwijałam zawijasków pod pierwszą część obrotu, dlatego tylko 4tego zrobiłam jak należy, a reszty nie prułam, w końcu się uczę i mogę popełniać błędy, prawda? :))) Podoba mi się tak, jak jest :D
Piegucha: ja też kocham tę kolorystykę, więc z góry porzuciłam kolory przewidziane na ten haft!
Minty-lemon: dałam Ci linka w ostatnim Twoim poście do kopalni twórczości needlepointowej
3 komentarze:
Jestem pod WIELKIM wrażeniem :) Dla mnie to czarna magia... Efekt rzeczywiście niesamowity :) Pozdrawiam
Ty też nedplentujesz?;)))))) ożesz no, trza się w końcu brać za naukę, ale boję się , że musiałabym wszystko pruć:)) strasznie mi się podoba ta technika!!!! dla mnie bomba!
Ja też zakochałam sie w needlepoincie, kończę APOM i potem chyba FOI... :)))
Prześlij komentarz